OnePlus 3 swoją premierę miał 15 czerwca i już tego samego dnia można było składać na niego zamówienia, co ważne beż żadnych durnych zaproszeń. Dziś najnowszy zabójca flagowców trafił w moje ręce i nie zawaham się go użyć. Na co dzień nie robię rozpakować sprzętu, ale zdaje sobie sprawę, że jestem jednym z nielicznych, którzy mają go w posiadaniu i postanowiłem zrobić ten jeden wyjątek.
Specyfikacja:
- wyświetlacz 5,5″ Optic AMOLED Full HD z Gorilla Glass 4,
- procesor Snapdragon 820 z Adreno 530,
- 6 GB RAM,
- 64 GB pamięci wbudowanej,
- Android 6.0.1,
- bateria 3000 mAh,
- główny aparat 16 MP f/2.0,
- przedni aparat 8 MP,
- dual SIM, NFC, Bluetooth® 4.2, Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac, LTE cat 6,
- waga 158 g,
- 152.7 x 74.7 x 7.4 mm.
Pudełko, jak prawie każde inne wykonane jest z tektury i nie zawiera nic szczególnego. Z przodu widnieje logo producenta oraz symboliczna „trójka”, która oznacza tegoroczną wersję flagowca. Z lewej i z prawej strony umieszczono napis „OnePlus 3”. Na odwrocie opakowania znajdziemy chińskie znaczki i nie więcej, żadnej specyfikacji.
Po wysunięciu wierzchniej pokrywy naszym oczom ukazuje się samo urządzenie – OnePlus 3, którzy muszę przyznać, prezentuje się bardzo elegancko. To, co już mi się podoba, to to, że świetnie leży w dłoni. Dodam, że na ekranie od razu mamy naklejoną folię ochronną.
W środku znajdziemy instrukcje obsługi i inną makulaturę. Oprócz tego znajduje się klucz do otwierania tacki, ładowarka Dash Charge 5V 4A, która zapewnia 63% baterii po 30 minutach ładowania oraz kabel USB typu C.
Sam ciekaw jestem tego szybkiego ładowania i jak to będzie działać w praktyce, bo przypomnę, że aby było możliwe tak szybkie ładowanie, musimy korzystać z oryginalnego kabla.